Wojna o salon

Wojna o salon

Magda Szumska

Horrendalnie wysokie były też ceny materiałów reklamowych. Za 100 tys. sztuk ulotek promujących nasz salon zapłaciliśmy 14 tys. zł, a przecież mogliśmy samodzielnie znaleźć firmę, która wykonałaby je znacznie taniej. Nie dość, że przepłaciliśmy, to cały czas musieliśmy jeszcze opłacać składki na fundusz marketingowy. Nie wolno nam było czegokolwiek zamawiać poza firmą Provalliance.

Tomasz Bączyk

Jeśli chodzi o rzekomo zawyżone ceny materiałów reklamowych, pani Szumska jak zwykle myli kwotę netto (12 tys. zł) z brutto (14,7 tys. zł). Za ulotkę na otwarcie zapłaciła 12 gr za sztukę. Nic w tym dziwnego. Było to zgodne ze złożonym przez nią zamówieniem. Opłaty franczyzowe są zawarte w umowie i były naliczane zgodnie z umową.

Magda Szumska

Franczyzodawca gwarantuje swoim partnerom wsparcie szkoleniowe, które mają zapewnić wykwalifikowani trenerzy. Tymczasem owymi specjalistami okazały się być niezbyt doświadczone osoby. Samo szkolenie trwało raptem kilka dni. Na dodatek trzeba za nie oddzielnie zapłacić, a pracownicy wracali niespecjalnie wyszkoleni w technikach JLD.

Tomasz Bączyk

Pani Magda nie stawiła się na umówione szkolenia z menedżerami salonów w JLD Blue City, anulując po kolei wszystkie trzy umówione terminy. Nie wykorzystała więc wiedzy praktycznej menedżera salonu. Poza tym wysyłała fryzjerów tylko na płatne dziesięciodniowe szkolenie przed otwarciem salonu. Były zaledwie trzy osoby, zamiast pięciu, sześciu planowanych. Wstępne szkolenie jest płatne zgodnie ze złożonym przez franczyzobiorcę zamówieniem otwarciowym. Na pozostałych szkoleniach pracownicy nie byli, ponieważ franczyzobiorca ich nie wysłał lub odwoływał umówione terminy. Szkolenia są podstawą pracy w JLD. Są nielimitowane w ramach stałej opłaty franczyzowej. Tylko jeszcze trzeba z nich korzystać. A w tym przypadku tak nie było.

Magda Szumska

W salonach marki Jean Louis David używane są kosmetyki firmy LOreal i JLD, natomiast na szkoleniach pracownicy zgłaszali nam fakt, że pracowali na tanich produktach, co mija się z celem takiego szkolenia, skoro w salonie pracowaliśmy wyłącznie na produktach LOreal.

Tomasz Bączyk

Tym bardziej nie wiem, skąd informacje o tym, że na szkoleniach wykorzystywane są tanie zamienniki, a nie oryginalne produkty LOreal, skoro wcale nie widzieliśmy pracowników na szkoleniach.

Magda Szumska

Kontrola z zagranicznej centrali przeprowadzana jest w sposób powierzchowny, tak by pokazać, że w salonie jest czysto i pojawiają się tam klienci. Tymczasem de facto osoby przeprowadzające kontrolę nie mają szansy zbadać rzeczywistej współpracy pomiędzy dawcą i biorcą licencji ani skontrolować obowiązujących w sieci procedur obsługi i szkoleń.

Tomasz Bączyk

Nie wiem, co pani Szumska ma na myśli, wspominając „powierzchowne kontrole z centrali”. Być może mówi o tym, że koledzy z Francji wpadli ze mną do punktu franczyzobiorcy, aby zobaczyć, jak wygląda nowo otwarty salon. To przecież naturalne.

Magda Szumska

Kiedy skończyły nam się możliwości finansowania nierentowanego salonu, musieliśmy zrezygnować z dalszej działalności. Postanowiliśmy sprzedać biznes, na co franczyzo-dawca się zgodził i zaproponował, że odkupi go od nas za – uwaga – 150 tys. zł netto. Biorąc pod uwagę naszą inwestycję na poziomie znacznie przekraczającym 500 tys. zł, kwota 150 tys. zł wydawała nam się śmieszną. Byliśmy jednak pod ścianą, toteż nie mieliśmy wyboru, chcąc odzyskać choć część pieniędzy. Podpisaliśmy umowę, przekazaliśmy salon, po czym spółka Provalliance przelała nam tylko połowę wspomnianej kwoty. Pozostałych 50 proc. nie otrzymaliśmy, ponieważ spółka zażądała zaświadczeń o niezaleganiu wobec ZUS i US. Następnie usłyszeliśmy, że dopóki nie zostaną zlikwidowane zaległości z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne, które narosły w trakcie prowadzenia deficytowej działalności, nie wypłacą nam reszty sumy. Przecież rozliczenia z ZUS nie mają nic wspólnego z interesami prowadzonymi przez dwie prywatne firmy! A nasz salon firma Provalliance przejęła bez jakichkolwiek zajęć i długów.

Tomasz Bączyk

Wcale nie uśmiechało mi się przejmowanie salonu pani Szumskiej. Nie miałem na to zagwarantowanych środków w budżecie. Specjalnie wystąpiłem o zgodę do udziałowca i taką zgodę otrzymałem. Cena była taka sama jak w podobnych transakcjach w przeszłości. Dzięki temu pani Szumska odzyskała choć połowę z kwoty inwestycji i wpłaconą kaucję za lokal. Nic dziwnego, że nikt nie chciał kupić salonu, który przynosił straty. Dla nas to było też ryzyko. Provalliance Poland nie miał żadnego obowiązku umownego odkupienia salonu. Tylko dobra wola z naszej strony pozwoliła pani Szumskiej odzyskać choć część swoich pieniędzy mimo fatalnego zarządzania przez nią salonem.

Magda Szumska

W związku z faktem, że mogliśmy zaległość w ZUS rozłożyć na raty, ponownie zwróciliśmy się o wypłatę należnych

nam pieniędzy. Niestety, wówczas zostaliśmy dosłownie wyrzuceni z biura przez pana prezesa. Dlatego jest dla nas jasne, że nawet na tym ostatnim etapie współpracy ponownie padliśmy ofiarą oszustwa ze strony spółki Provalliance Polska. Finał jest taki, że pan prezes pozyskał za niewielką kwotę salon i śmieje nam się w twarz.

Tomasz Bączyk

Urząd Skarbowy i ZUS mają ustawowy zastaw na majątku firmy, póki ta nie zapłaci im należności. Kupiliśmy od pani Szumskiej wyposażenie salonu i wpłaciliśmy 50 proc. jego wartości. W podpisanej przez panią Szumską z nami umowie zastrzegliśmy, że wypłacimy pozostałe 50 proc. po otrzymaniu zaświadczenia o niezaleganiu z Urzędu Skarbowego i z ZUS. Inaczej kupowalibyśmy meble należące de facto do państwa polskiego, ze względu na wspomniany zastaw ustawowy. Do tej pory zaświadczenia o niezaleganiu z ZUS nie otrzymaliśmy. Pani Szumska nie spłaciła zaległości ani z otrzymanej kaucji za lokal, ani z pierwszej transzy otrzymanych od nas środków.

Pani Szumska „zapomniała” wspomnieć, iż bezpośrednią przyczyną utraty przez nią płynności finansowej była przeprowadzona przez nią bez uzgodnienia z franczyzodawcą kampania na portalu zakupów grupowych Groupon. Zaoferowała tam bardzo kosztowną usługę balayage bez limitu sprzedanych ofert. Poskutkowało to „zakorkowaniem salonu” i koniecznością sprzedaży poniżej kosztów. Jak sama przyznała, był to jej gwóźdź do trumny.

Gdyby tę energię, którą najwyraźniej ma do czynienia wyrzutów pod naszym adresem, wykorzystała we właściwym czasie na rekrutację, dbanie o każdego klienta i szkolenia, to dziś cieszyłaby się razem z Provalliance i otwierała kolejne salony JLD jak pani Wnuk czy państwo Meysztowicz – franczyzobiorcy, którzy dzięki marce JLD rozwijają się i wzbogacają.

Opracował Grzegorz Morawski

Facebook Comments Box

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments Box